top of page

Opowiadanie fantasy

Szkolny labirynt

Marta Szczambura, Zuzanna Ciszewska, Sylwia Gałka

​

Dawno, nie tak dawno temu,

Szły krasnale po tlenkach krzemu.

SzÅ‚y, tak szÅ‚y przez góry, lasy,

I dotarły tu na pasy.

 

Auta jadą rozpędzone,

Krasnoludki zatrwożone…

Nagle z obu stron błysnęło,

I ich szczęście ogarnęło.

 

Auta się już zatrzymały,

Krasnoludki drogÄ™ znaÅ‚y…

PrzeszÅ‚y szybko poprzez dróżkÄ™,

Jeden nawet skrÄ™ciÅ‚ nóżkÄ™.

 

Tuż przed szkołą przystanęli,

I widokiem się przejęli.

Myślą wszyscy: ,,Jaka duża!

WiÄ™ksza niż wodna kaÅ‚uża!”.

 

Mówi jeden: ,,Wejdźmy razem,

Za czÅ‚owiekiem czy tam pÅ‚azem.’’.

 

Nie czaiły się krasnale,

Weszły żwawo i zuchwale,

A po przejściu przez szkolne progi,

Czekały już na nich sanitarne wymogi.

 

Wyszła z termometrem pani,

Zaglądała im do krtani.

 

A gdy już ich obejrzała,

Trochę z nimi pogadała:

,,Wejść możecie, temperatura niska,

Ale uwaga, bo podÅ‚oga Å›liska!”

 

Krasnoludy wzięły na poważnie woźnej uwagi,

Miały one bowiem krzty rozwagi.

 

Więc ostrożnie kawałek przeszły,

Kilka schodków na dóÅ‚ zeszÅ‚y,

I poczuły zapach jedzenia,

Już siÄ™ gÅ‚oÅ›no zrobiÅ‚o od brzuchów burczenia.

 

Pani Sosikowa już im śniadanko szykuje,

Aż każdy w szkole pyszny zapach czuje.

A gdy trochÄ™ pojedli,

Zwiedzać szkołę pobiegli.

 

Lecz akurat dzwonek dzwonił,

Wtem tÅ‚um uczniów widok im zasÅ‚oniÅ‚.

Jeden uczeń się pochylił,

Widok krasnali bardzo go zdziwił.

 

Pomoc im zaproponował,

( tym samym przed historią się uchował ).

Swobodnie przedstawił się z imienia i nazwiska,

Praca z maluchami była mu bliska.

 

Najpierw zaprowadził ich na pierwsze pięterko,

A tam polonistka miała wolne okienko.

Choć profesorka wzrok surowy miała,

Z wielkim uśmiechem krasnale przywitała.

 

ParÄ™ minut razem pogadali

I więcej nie widziała już pani krasnali.

Poszli piÄ™tro w górÄ™, a tam kolejne klasy,

Tak ogromne jak ta szkoła to nie są nawet lasy!

 

Tu zaglądnęli do klasy chemicznej,

Tam do nastÄ™pnej informatycznej…

WstÄ…pili również w progi matematyczne,  

A że blisko byli to też i fizyczne.

 

A jak na fizyce byli,

Nie małego zainteresowania na lekcji doświadczyli.

Bo choć lekcy, drobni, mali,

na niegłupich wyglądali.

 

Wykorzystał ich profesor,

By udali nań kompresor.

 

Wytłumaczył jak to działa,

Jak należy wygiąć ciała,

Żeby nacisk duży powstał,

A eksperyment dobrze zrobiony został.

 

Krasnale się skoncentrowały,

Wiele trudu przy tym miały,

Na koniec nauczyciel pełen dumy,

Wręczył im po papierku gumy.

 

Zadowolone z uczniami się pożegnały

I dalej zwiedzać powędrowały.

 

Tak nimi nóżki pokierowaÅ‚y,

Że do czytelni zawędrowały.

W bibliotece przez regały,

Książki sobie przeglądały.

 

Zadziwione literami,

Oraz obrazków brakami,

Zamęczone wertowaniem

I książeczek przekładaniem,

Bibliotekę pożegnały

I odpocząć wnet pognały.

 

Schodków parÄ™ przeszÅ‚y jeszcze,

Bo krasnale to nie leszcze!

I na patio już pognali,

TrochÄ™ z uczniem pogadali,

Poleżeli na kanapach,

I dyskusjÄ™ zaczÄ™li o mapach…

 

Bo już wszyscy wiedzą dobrze,

Że architekt szkoły nie zbudował zbyt mądrze.

I labirynt wielki powstał.

Ojć! Jeden krasnal na górze chyba zostaÅ‚!

 

Wyruszyli wnet koledzy po krasnala,

Aż tu nagle nowa sala.

Krasnoludki się zgubiły,

Drogę z inną pomyliły.

 

Taka już ta szkoła wielka,

Że tu droga każda kręta.

I dlatego w czwartym właśnie,

Każdy czasem sobie wrzaśnie.

 

Bo siÄ™ zgubi – nic dziwnego,

KiedyÅ› ciÄ™ znajdziemy, kolego…

​

​

„I dlatego w IV LO...”

​

Piotr Sadowski

 

  Dawno, dawno temu, za siedmioma górami, za siedmioma rzekami... Nie, nie, nie! Nie byÅ‚o to tak dawno, a wprost przeciwnie, zaledwie miesiÄ…c temu i wcale nie tak daleko, bo w Gorzowie Wielkopolskim, a dokÅ‚adnie w IV Liceum OgólnoksztaÅ‚cÄ…cym, tzw. „Rondzie”.

​

  Olaf, chÅ‚opak bÅ‚yskotliwy, inteligentny, ale i dociekliwy i wszÄ™dobylski ukoÅ„czyÅ‚ w czerwcu szkoÅ‚Ä™ podstawowÄ… i ku uciesze caÅ‚ej rodziny dostaÅ‚ siÄ™ do prestiżowego liceum, czyli na „Rondo”. MiaÅ‚ siÄ™ uczyć w klasie 1F. Pod koniec sierpnia przyszedÅ‚ zÅ‚ożyć dokumenty i gdy byÅ‚ już na miejscu, doszedÅ‚ do wniosku, że warto zwiedzić tÄ™ szkoÅ‚Ä™. ChciaÅ‚ siÄ™ w niej uczyć, ale jeszcze nigdy w niej nie byÅ‚. Nie byÅ‚o okazji, bo od marca ze wzglÄ™du na pandemiÄ™, którÄ… wywoÅ‚aÅ‚ wirus covid-19, placówka jak i wiele innych byÅ‚a zamkniÄ™ta.  Jak postanowiÅ‚, tak zrobiÅ‚. ZaczÄ…Å‚ zwiedzać budynek. ObejrzaÅ‚ zdjÄ™cia absolwentów, dowiedziaÅ‚ siÄ™, gdzie jest szatnia, poszczególne gabinety, piÄ™kny hol, itd. SwojÄ… wÄ™drówkÄ™ zakoÅ„czyÅ‚ w gabinecie historycznym, który znajduje siÄ™ na parterze. Akurat drzwi do niego byÅ‚y otwarte, wiÄ™c postanowiÅ‚ tam wejść.  Na Å‚awce leżaÅ‚a olbrzymia, zÅ‚ota ksiÄ™ga. Zaciekawiony, podszedÅ‚, otworzyÅ‚ jÄ…, zaczÄ…Å‚ wertować strony i... pochÅ‚onęła go. OddaÅ‚ siÄ™ lekturze. Nawet nie zauważyÅ‚, że zrobiÅ‚o siÄ™ już późno i szkoÅ‚a zostaÅ‚a zamkniÄ™ta.  Powinien siÄ™ wystraszyć, biegać, dobijać siÄ™ do drzwi, ewentualnie zadzwonić do rodziców. Sam byÅ‚ zaskoczony swoim spokojem. ChciaÅ‚ doczytać ksiÄ™gÄ™ do koÅ„ca. UwielbiaÅ‚ tego typu historie, o smokach, tajemniczych miejscach, opowieÅ›ciach z zaskakujÄ…cymi zwrotami akcji. MiaÅ‚ ku temu idealne warunki, ciszÄ™ spokój, a nie krzyki mÅ‚odszych bliźniaków.  Książka byÅ‚a niezwykÅ‚a. W pewnym momencie poczuÅ‚, że już nie tylko wyobraża sobie to, co czyta, a widzi, czuje i... jest w niej. ZostaÅ‚ jednym z wielu bohaterów tej lektury. Razem z nowymi znajomymi, dziewczynami i chÅ‚opakami w jego wieku, odkrywaÅ‚ nieznane miejsca, bawiÅ‚, Å›miaÅ‚ siÄ™, byÅ‚ wolny i szczęśliwy. DoÅ›wiadczyÅ‚ tego, o czym kiedyÅ› tylko czytaÅ‚ – osobiÅ›cie poznaÅ‚ Napoleona, wypiÅ‚ herbatkÄ™ z PiÅ‚sudskim, a sÅ‚oiczek miodu dostaÅ‚ od samej królowej pszczóÅ‚ po wizycie w jej ulu. ZasiadÅ‚ na trybunach podczas mistrzostw Å›wiata w 1974 roku, gdy Grzegorz Lato strzeliÅ‚ bramkÄ™. OkazaÅ‚o siÄ™, że Å›wiadkami tych wydarzeÅ„ byli jego koledzy i koleżanki z nowej klasy.

​

  Jak zakoÅ„czyÅ‚a siÄ™ historia Olafa, nowego ucznia liceum? Tego raczej siÄ™ nie dowiemy, bo nie ma klasy 1f. Przypisani do tej klasy uczniowie zniknÄ™li w tajemniczych okolicznoÅ›ciach. Może jak Olaf, też przeczytali zÅ‚otÄ… ksiÄ™gÄ™. I dlatego w IV LO w tym roku zostaÅ‚o utworzonych mniej klas pierwszych, a to znaczy, że Olaf i jego towarzysze z niedoszÅ‚ej klasy 1f nadal sÄ… zamkniÄ™ci w zÅ‚otej ksiÄ™dze. Aby pozwolić im siÄ™ uczyć, trzeba jÄ… odnaleźć. Pewnie jest gdzieÅ› w gabinecie historycznym. Powodzenia!

 

​

 

ELIZA ANDREARCZYK

​

Dwie dziewczyny, które poczÄ…tkowo nie zwracaÅ‚y na siebie uwagi wrÄ™cz siÄ™ omijaÅ‚y, teraz siÄ™ przyjaźniÄ… i wszystko robiÄ… razem. MajÄ… bardzo szalone pomysÅ‚y, nigdy siÄ™ razem nie nudzÄ…, a jak bÄ™dzie trzeba skoczÄ… za sobÄ… w ogieÅ„. 

ByÅ‚o piÄ…tkowe poÅ‚udnie, obydwie byÅ‚y na lekcjach. DzieÅ„ zapowiadaÅ‚ siÄ™ jak każdy inny, nic nadzwyczajnego.  Jedna z dziewczyn - Zuzia postanowiÅ‚a zrobić coÅ›, aby zapamiÄ™tać ten piÄ…tek jak najdÅ‚użej. SiedzÄ…c w ostatniej Å‚awce na znienawidzonej przez niÄ… lekcji historii rozmyÅ›laÅ‚a o czymÅ› co bÄ™dzie spektakularne i bÄ™dzie niosÅ‚o za sobÄ… ryzyko. WyszÅ‚a z lekcji, aby zadzwonić do Wiktorii i przedstawić caÅ‚y plan. Dziewczyna nie zastanawiajÄ…c siÄ™ od razu siÄ™ zgodziÅ‚a. Po lekcjach spotkaÅ‚y siÄ™ i omówiÅ‚y szczegóÅ‚y dotyczÄ…ce wieczoru. Wszystko już byÅ‚o zaplanowane, wystarczyÅ‚o wybrać szkoÅ‚Ä™,  w której ma dziać siÄ™ caÅ‚a przygoda. WybraÅ‚y szkoÅ‚Ä™ Zuzi, byÅ‚o to 4LO i to w nim dziewczyny zostanÄ… na noc.

Po wszystkich lekcjach, przyjacióÅ‚ki weszÅ‚y do szkoÅ‚y pod pretekstem zostawienia książek w szafce, z zamysÅ‚em że już z tej szkoÅ‚y nie wyjdÄ…. Zuzia wpadÅ‚a na pomysÅ‚, aby wejść do klasy, która zostaÅ‚a już posprzÄ…tana, by nikt do niej nie wróciÅ‚. Tak też zrobiÅ‚y i do późnego wieczora siedziaÅ‚y cicho na tyle klasy. Gdy byÅ‚y pewne, że nikogo nie ma w szkole wyszÅ‚y z klasy i Zuzia zaczęła oprowadzać Wiktorie po szkole, nie powstrzymujÄ…c siÄ™ od robienia, zwariowanych rzeczy. Dziewczyny skakaÅ‚y po sofach w patio, robiÅ‚y sobie Å›mieszne zdjÄ™cia z popiersiem Tadeusza KotarbiÅ„skiego, udawaÅ‚y nauczycieli w ich klasach, taÅ„czyÅ‚y na stoÅ‚ach w kawiarence. Nie mogÅ‚o być tak cudownie przez caÅ‚y czas, tÄ… Å›wietnÄ… zabawÄ™ popsuÅ‚y im nietypowe odgÅ‚osy dobiegajÄ…ce z doÅ‚u, które brzmiaÅ‚y jak chrzÄ…kanie kuriozalnie dużej Å›wini. ZbiegÅ‚y nie zastanawiajÄ…c siÄ™ i krzyczÄ…c do siebie "nie ma ryzyka, nie ma zabawy". Na poczÄ…tku weszÅ‚y do toalety i zobaczyÅ‚y jak z tych gÅ‚oÅ›nych suszarek zaczęły wyÅ‚aniać siÄ™ maÅ‚e, obÅ›lizgÅ‚e, ciemno zielone krople Å›luzu, które po upadniÄ™ciu na ziemie peÅ‚zaÅ‚y niczym Å›limaki bez skorupy. Dziewczyny byÅ‚y nieco zdezorientowane, lecz to nie byÅ‚o to co wydawaÅ‚o takie dźwiÄ™ki i poszÅ‚y poszukiwać dalej. KierowaÅ‚y siÄ™ w stronÄ™ patio i coraz mniej sÅ‚yszaÅ‚y te niecodzienne dźwiÄ™ki, ale wciąż podążaÅ‚y do przodu zauważajÄ…c spuszczonÄ… drabinÄ™ z okien dachowych. Czym bliżej podchodziÅ‚y, tym bardziej nie mogÅ‚y uwierzyć swoim oczom. Obok stoÅ‚ów do ping ponga staÅ‚o tuzin gremlinów, grajÄ…cych turniej tenisa stoÅ‚owego. ByÅ‚ to Å›mieszny widok, ponieważ nie miaÅ‚y nawet póÅ‚ metra, byÅ‚y grube i miaÅ‚y stopy jak Bilbo Baggins. Wiktoria nie myÅ›lÄ…co konsekwencjach podeszÅ‚a do nich i chciaÅ‚a grać z nimi, byÅ‚o to bardzo ryzykowne, ale te istoty nie zwracaÅ‚y na niÄ… uwagi wiÄ™c poszÅ‚yÅ›my szukać dalej.

 KierowaÅ‚yÅ›my siÄ™ ku sali gimnastycznej, podczas gdy odgÅ‚osy dobiegajÄ…ce zza naszych pleców byÅ‚y coraz mniej sÅ‚yszalne.

 WchodzÄ…c na sale, nie byÅ‚yÅ›my przygotowane na to, co może siÄ™ stać. MajÄ…c pod uwagÄ… to, że tamte stworki nie zwracaÅ‚y na nas uwagi, myÅ›laÅ‚yÅ›my że tutaj bÄ™dzie tak samo - myliÅ‚yÅ›my siÄ™. WchodzÄ…c do sali zobaczyÅ‚yÅ›my trzy stojÄ…ce obok siebie postacie. SylwetkÄ… przypominaÅ‚y przeciÄ™tnego czÅ‚owieka, wyglÄ…d zupeÅ‚nie odbiegaÅ‚. Ich twarz skÅ‚adaÅ‚a siÄ™ z nosa i ust, a na skroniach znajdowaÅ‚y siÄ™ uszy, ciaÅ‚o byÅ‚o bezpÅ‚ciowy. Gdy karykatury czÅ‚owieka usÅ‚yszaÅ‚y nasz oddech zaczęły biec w naszÄ… stronÄ™. Z prÄ™dkoÅ›ciÄ… Å›wiatÅ‚a obróciÅ‚yÅ›my siÄ™ i zaczęłyÅ›my uciekać wzdÅ‚uż korytarza. WbiegÅ‚yÅ›my na wÄ…skie schody przepychajÄ…c siÄ™ przez tÅ‚um pszczóÅ‚, które wielkoÅ›ciÄ… przypominaÅ‚y kaczki.  Zuzia pierwszy raz zrozumiaÅ‚a, że kolejki, które sÄ… na tych schodach podczas przerwy nie sÄ… takie zÅ‚e. PrzebijajÄ…c siÄ™ przez rój pszczóÅ‚ wbiegÅ‚yÅ›my do pierwszej klasy, jaka byÅ‚a po drodze. SÅ‚yszÄ…c jak na korytarzu chodzÄ… postacie z sali gimnastycznej, momentalnie zastygÅ‚yÅ›my i przestaÅ‚yÅ›my oddychać. W klasie nie byÅ‚yÅ›my same, nikogo nie byÅ‚o, lecz czuÅ‚yÅ›my obecność innych dusz. KrzesÅ‚a same suwaÅ‚y siÄ™ po podÅ‚odze, kreda pisaÅ‚a po tablicy, Å›wiatÅ‚o migaÅ‚o. Po tym co zobaczyÅ‚y wczeÅ›niej nie zainteresowaÅ‚yÅ›my siÄ™ tym. Inaczej byÅ‚o z wielkim otworem w podÅ‚odze, który prowadziÅ‚ donikÄ…d, byÅ‚ czarny, gÅ‚Ä™boki i ciemny. Dziewczyny staÅ‚y nad nim w ciszy i wpatrywaÅ‚y siÄ™ w nicość. W momencie kiedy Zuzia chciaÅ‚a coÅ› z siebie wydusić coÅ› pchnęło jÄ… do tej dziury. Wiktoria byÅ‚a przerażona, sÅ‚yszaÅ‚a tylko krzyki Zuzi spadajÄ…cej w dóÅ‚. Szczelina dziaÅ‚aÅ‚a na zasadzie zjeżdżalni, która prowadziÅ‚a prosto do odgÅ‚osów chrzÄ…kania, z poczÄ…tków przygody dziewczyn. Wiktoria skoczyÅ‚a zaraz za ZuziÄ… i obydwie byÅ‚y zszokowane tym co zobaczyÅ‚y na koÅ„cu kanaÅ‚u. Pierwsze co rzuciÅ‚o im siÄ™ w oczy to ogromna przestrzeÅ„, którÄ… zasiadaÅ‚a trójgÅ‚owa hydra, kilka pegazów, centaurów i gryfów. Wszystkie te postacie siedziaÅ‚y przy wielkim okrÄ…gÅ‚ym stole i pilnowaÅ‚y Å›wiÄ™tej ksiÄ™gi haseÅ‚ i loginów librusa 4LO.

Dziewczyny zastanawiaÅ‚y siÄ™ jak mogÄ… zabrać im tÄ… ksiÄ™gÄ™, w tej samej chwili centaur zauważyÅ‚ je na brzegu kanaÅ‚u i natychmiast zaciÄ…gnÄ…Å‚ je do hydry. Ona zaÅ› zaproponowaÅ‚a walkÄ™ na wiedze, której nagrodÄ… byÅ‚Ä… ksiÄ™ga, a przegranÄ…  wyrzuceniem z systemu tym samym wydalenie ich ze szkoÅ‚y. Dziewczyny z przerażeniem w oczach kiwnęły gÅ‚owami zgadzajÄ…c siÄ™ na propozycje. Pierwsza zagadka byÅ‚a od Gryfa z biologii, obydwie rozszerzajÄ… ten przedmiot i pytanie z tej dziedziny byÅ‚o dla nich pestkÄ…. Kolejny w kolejce byÅ‚ pegaz, jego przedmiotem byÅ‚a historia. Zuzia byÅ‚a zdenerwowana, że wczeÅ›niej nie sÅ‚uchaÅ‚a na lekcji, a teraz może nie znać odpowiedzi. Gdy padÅ‚o pytanie obydwie odetchnęły z ulgÄ…, odpowiedziaÅ‚y "Chrzest polski byÅ‚ w 966 roku" i pegaz zaliczyÅ‚ ich odpowiedź. Centaur zadaÅ‚ pytanie po francusku  i Wiktoria z ogromnym skupieniem odpowiedziaÅ‚a, centaur  nie byÅ‚ zachwycony tÄ… odpowiedziÄ…, lecz przepuÅ›ciÅ‚ ich do Hydry z dwa razy trudniejszym pytaniem. Hydra miaÅ‚a pytanie z zakresu królowej nauk, mianowicie matematyki, byÅ‚o to pytanie z funkcji kwadratowej. Nie znaÅ‚y odpowiedzi, byÅ‚y przerażone widokiem trzech gÅ‚ów smoka. Wiktoria wyksztusiÅ‚a z siebie propozycje: 

- jeżeli my zadamy ci zagadkÄ™ na którÄ… nie bÄ™dziesz potrafiÅ‚a odpowiedzieć, oddasz nam tÄ… ksiÄ™gÄ™, w dodatku usuniesz matematykÄ™ z systemu i już nikt nigdy nie bÄ™dzie baÅ‚ sie tego przedmiotu

- ale jeżeli odpowiem poprawnie, uczniowie 4LO będą mieli codziennie po minimum 2 godziny matematyki - zaproponował

- umowa stoi - odpowiedziaÅ‚a pewna siebie Wiktoria - Ten, kto mnie tworzy, nie potrzebuje mnie, kiedy to robi. Ten, który mnie kupuje nie potrzebuje mnie dla siebie. Ten, kto mnie użyje, nie bÄ™dzie o tym wiedziaÅ‚. Czym jestem?

Hydra przez długą chwile zastanawiała się i nie mogła nic wymyślić, rozwścieczona podeszła do stołu wzięła księgę i wręczając ją Wiktorii spytała jaka jest odpowiedź na to pytanie. Dziewczyna chwyciła Zuzię za rękę, pociągnęła ją za sobą idąc w stronę kanału i wypowiedziała z pełną dumą słowo "trumna". I dlatego w 4 LO od tamtego momentu wszyscy mają dobre oceny.

bottom of page